Europejskie stolice dzięki niezłym połączeniom lotniczym stanowią świetną propozycję na tzw. city break, czyli krótki około weekendowy wypad. Celowo piszę około weekendowy, bo wyskok sobota-niedziela to zbyt męcząca propozycja, ale kiedy dodamy już dodatkowy dzień lub dwa, taki czas w zupełności wystarczy aby pozwiedzać i odpocząć. Zapraszam was więc do Aten, stolicy Grecji, miejsca narodzin europejskiej demokracji, igrzysk olimpijskich i pysznej kuchni.
Informacje praktyczne – gdzie spać i jak się poruszać po mieście
Ateny zaskoczyły mnie tym, że wszystko jest tutaj blisko. Nie żeby miasto okazało się małe. Po prostu wszystkie obowiązkowe miejsca turystyczne są w zasięgu spaceru, krótszego czy dłuższego. Dlatego ważne jest aby odpowiednio wybrać miejsce noclegu, bo dzięki temu odpadnie wam konieczność kupowania biletu komunikacji miejskiej. Wybierając nocleg wyznaczcie sobie w Google maps czas dojścia z hotelu pod Akropol – nasz hotel był w pobliżu stacji metra Omonia, około 25 minut od Akropolu, idealnie. Całkiem niedaleko, w przeciwnym kierunku, również do Muzeum Archeologicznego i na przystanek autobusowy w kierunku Sounion. Natomiast uwierzcie, że będziecie się poruszać głównie w okolicy Akropolu i placu Monastiraki – czasem odejdziecie trochę dalej, ale naprawdę niewiele.
Jak dojechać do centrum Aten z lotniska
Aby dostać się do Aten z lotniska macie kilka opcji, ale doświadczenie wielu lat nauczyło mnie, że jeśli jest metro to jest to zawsze najlepsze (czytaj: najszybsze) rozwiązanie, nawet jeśli nie zawsze najtańsze. Z/do lotniska zawsze kupujemy oddzielny bilet (koszt w grudniu 2018: 10 euro/os w jedną stronę). Jeśli planujecie poruszać się po Atenach metrem macie do wyboru również bilety jednorazowe albo karty krótkookresowe – cennik pod linkiem TUTAJ. My również kupiliśmy 5-dniową kartę ATH.ENA Card (cena: 9 euro/os), ale okazała się ona zbędna. Po mieście chodziliśmy głównie pieszo.
Informacji praktycznych c.d. – bilety wstępu
Przed wejściem do każdego z miejsc archeologicznych ulokowana jest budka biletowa. Poza sezonem (my byliśmy w grudniu) kolejki po bilety są raczej symboliczne. Właściwie staliśmy tylko w jednej, przed Akropolem, ale trwało to nie dłużej niż 10 minut. Z kolei w sezonie warto rozważyć zakup biletu online, co zrobicie poprzez dedykowaną do tego celu stronę internetową, link TUTAJ.
Warto też wiedzieć, że poza sezonem (od 1 listopada do 31 marca) bilety wstępu są o połowę tańsze, a dodatkowo w tym okresie w każdą pierwszą niedzielę miesiąca do wielu obiektów wstęp jest bezpłatny.
Zanim zdecydujecie się na zakup biletu łączonego, czyli Akropol plus Kerameikos, Agora ateńska, Agora rzymska, Biblioteka Hadriana, Olimpiejon i Lykeion rozważcie czy aby na pewno będziecie wchodzić w każde z tych miejsc. Teraz zabrzmię jak Polak-cebularz, ale większość z wymienionych wyżej miejsc ogrodzona jest zwykłym płotem, przez który wszystko widać. Więc oglądając sobie zza tak zwanego płota, moja refleksja jest taka, że nie warto wszędzie wchodzić więc nie warto też kupować biletu łączonego. W sumie z wymienionych wyżej miejsc poza Akropolem warta zobaczenia jest Świątynia Hefajstosa w Agorze ateńskiej, i tyle.
Zwiedzamy Ateny
Pewnie większość z was, ale i my zrobiliśmy tak samo, zwiedzanie rozpocznie od Akropolu. Tutaj warto przyjść w miarę rano, kiedy turystów jest trochę mniej. Z kolei wieczorem Akropol jest bardzo ładnie oświetlony, ale to zobaczycie kiedy wybierzecie się na kolację na Plakę czy plac Monastiraki. Bo Akropol wyłania się na horyzoncie co i rusz – to zresztą było moim pierwszym „wow” podczas wieczornego spaceru zaraz po zameldowaniu się w hotelu. Zupełnie się tego nie spodziewając, w pewnym momencie wyłonił się na horyzoncie, cały oświetlony i dumnie stojący nad miastem.
Pierwszy dzień nazywany antycznym. Zaczynamy zwiedzanie od Akropolu, potem spacer w kierunku Łuku Hadriana (tutaj też w parku znajduje się kolosalnych rozmiarów Świątynia Zeusa – my oglądamy ją zza ogrodzenia, a wcześniej z Akropolu, skąd widać ją w pełnej okazałości) i na Stadion Panatenajski (bilet: 5 euro/os). Stadion jest podobno często pomijany przez turystów (chyba tak jest, bo i z nami nie było tam specjalnie dużo osób), a moim zdaniem jest miejscem które warto zobaczyć. Przypomnijcie sobie jak na lekcji historii uczyliście się o igrzyskach – tutaj możecie sobie w końcu wyobrazić jak wyglądały zawody w IV w. p.n.e., bo z tego okresu pochodzi stadion.
Wracamy w kierunku Akropolu, by zgubić się na moment między uroczymi domami Anafiotiki, które kompletnie nie pasują do metropolii jaką są dzisiaj Ateny. Anafiotika jest częścią dzielnicy Plaka, leży u stóp Akropolu po jego wschodniej stronie. Co sprawia, że jest wyjątkowa? Zabudowania w stylu wprost z Cyklad, które są dziełem pracowników sprowadzonych do Aten najpierw z Anafi, a potem z kolejnych wysp archipelagu.
Opuszczając Anafiotikę idziemy w kierunku Agory ateńskiej. Po drodze mijamy takie miejsca jak Biblioteka Hadriana czy Agora rzymska. Niedaleko Agory ateńskiej jest Keramikos – podobnie jak dwa wymienione wcześniej miejsca, tak i na to spoglądamy zza ogrodzenia. Poza sezonem miejsca archeologiczne zamykane są troszkę wcześniej więc tutaj właściwie kończy się dzień pierwszy.
Drugi dzień zacznijcie od Narodowego Muzeum Archeologicznego (wstęp: 5 euro/os) – ja się trochę nudzę w takich miejscach, ale będąc w Atenach po prostu nie wypada obejrzeć zebranych tutaj zbiorów. Zaplanujcie minimum 1,5 godziny. Z muzeum, jeśli macie ochotę spojrzeć na miasto z kolejnego wzgórza, podjedźcie pod górę Lycavitos (Lycabettus). Ostrzegam, podejście jest dosyć strome, i nie chodzi o szczyt góry, ale o samo dojście do jej podnóży. Na sam szczyt jeździ specjalna kolejka (cena: 7,5 euro/2 strony), ale wierzcie mi, wejście nie jest tak męczące by nie warte było zaoszczędzenia tej całkiem niemałej kwoty (w tej cenie zjecie w restauracji souvlaki na talerzu).
Następnym punktem tego dnia jest Parlament Grecji – w niedziele podobno warto obejrzeć tutaj zmianę warty (godz. 11:00). Możecie wiec poprzestawiać sobie punkty na trasie zwiedzania tak aby być przy Parlamencie podczas tego wydarzenia. Po obejrzeniu ciekawie ubranych wartowników, spacer po Ogrodach Narodowych.
Na koniec jedziemy do Narodowego Muzeum Sztuki Współczesnej EMST (bilet: 5 euro/os, czynne od wtorku do niedzieli w godz. 11:00 – 19:00)
Co jeszcze warto zobaczyć? Varvakios Market, na którym codziennie mieszkańcy zaopatrują się w świeże ryby (i nie tylko, ale ta część z rybami jest dużo atrakcyjniejsza niż część mięsna). Targ znajduje się w drodze z placu Omonia w kierunku Monastiraki, więc można tu wstąpić „po drodze”.
Jeśli dysponujecie dodatkowym dniem bądź dwoma opuśćcie Ateny – w kolejnym wpisie zaproponujemy Wam jednodniowe wycieczki poza miasto, jedna do Przylądka Sounion, druga nad Kanał Koryncki i w rejon Loutraki.
Wieczory w Atenach
Po całym dniu zwiedzania z pewnością będziecie chcieli odpocząć przy dobrej kolacji, albo kieliszku czegoś mocniejszego. Na kolację najlepiej wrócić albo na Plac Monastiraki (to właściwie restauracja na restauracji z obowiązkową O’Thanasis) albo na Plakę. Na Place (Plaka) jest bardziej klimatycznie, szczególnie „na schodach” (zobaczycie sami o czym tutaj piszę). Jeśli niekoniecznie chcecie coś jeść, a macie ochotę na wino czy piwo, polecamy puby w okolicy Pl. Iroon. My szczególnie upodobaliśmy sobie mały Jazz Cafe Bar, w którym też witaliśmy Nowy Rok przy karafce czerwonego wina.