O bajglach z Brick Lane przeczytałam po raz pierwszy szukając materiałów do spaceru po tej ulicy, z czasem natrafiając w necie na coraz więcej wzmianek o nich. Będąc na naszym pierwszym (świadomym) spacerze w tamtej okolicy zdecydowaliśmy się na obiad w jednej z restauracji curry (czego kompletnie nie żałuję i wracać tutaj na curry na pewno będę). Wiedziałam jednak, że słynnych bajgli też będziemy musieli któregoś dnia spróbować.
Lokal znajduje się na Brick Lane w okolicy starej stacji Shoreditch. Lokale są dwa, obok siebie, ale te słynne bajgle są chyba tylko jedne. W sumie w obu lokalach serwują to samo, jednak kolejka do jednego z nich wskaże Wam właściwy. Nie mam pojęcia czy smaki bajgli z obu lokali czymkolwiek się różnią, nie mam nawet pojęcia czy przypadkiem nie należą one do jednego właściciela, albo mają wspólnego dostawcę… W Internecie znajdziecie jednak zdjęcia szyldu tylko jednego z lokali, a jak wspomniałam wyżej kolejka również podpowiada, o który chodzi.
Ustawiamy się więc w kolejkę po małe bułeczki z dziurką. Mamy do wyboru różne smaki (z łososiem, z serem, z masłem, na słodko z masłem czekoladowym i kilka innych), prócz bajgli kupimy tu chleb i bułki do domu, słodkie ciasteczka i przekąski, ale jest jeden rodzaj bajgla którego każdy spróbować koniecznie musi – z gorącą wołowiną i musztardą. Składam zamówienie, płacę i odbieram zamówione porcje, każdą odrębnie zapakowaną w papierową brązową torebkę. Wcześniej widzę jak jedna z pań odkrawa porcję mięsa z pięknie przypieczonego wielkiego kawałka wołowiny leżącego na blacie przy oknie i zakrzykując pyta, czy chcę również musztardę (oczywiście, że tak!). Wychodzę przed lokal i swojego bajgla konsumuję na ulicy (nie ma tu żadnych stoliczków czy ławek). Wgryzam się i po pierwszym kęsie już wiem, skąd ich sława. Wołowina jest mięciutka i krucha jednocześnie, cudownie przyprawiona, lekko pieprzna, a kapka musztardy tę ostrość jeszcze podkreśla. Kompozycja świeżego pieczywa i gorącej jeszcze wołowiny wręcz rozpływa się w ustach. Mimo iż jeden taki bajgiel jest sycący, ma się ochotę na kolejnego, i kolejnego…
My wzięliśmy jeszcze na spróbowanie bajgla z serkiem śmietankowym i łososiem. Dobry, a ilość łososia w środku więcej niż zadowalająca. Smak bajgla z wołowiną, czy może smak wołowiny, jest jednak nie do przebicia.
Bajgle są dosyć popularnym pieczywem w Wielkiej Brytanii, więc kombinacji smakowych z ich użyciem spotkamy tu sporo. Te z serkiem i łososiem znajdziemy w większości kawiarni, rano dzieciaki wybierają bajgle jako alternatywę dla tosta i smarują je (wcześniej ogrillowane) masłem czekoladowym, orzechowym, dżemem czy Marmite.
W lokalu na Brick Lane poza bajglami kupimy też chleb, bułki i mnóstwo słodkich wypieków, których też kilka wypróbowaliśmy. Nie zawsze zachęcają wyglądem (nie są dopieszczone jak ciasta czy babeczki z lokali przy reprezentacyjnych ulicach), ale bronią się smakiem!, ceną (porcja ciasta jest tańsza niż zwykła bułka w spożywczym) i świeżością. Jak spojrzycie w głąb lokalu to zobaczycie ekipę produkującą sprzedawane tam wypieki, a może nawet traficie na tylko co upieczone, jeszcze gorące bułeczki.
Zdecydowanie na świeże bajgle z gorącą wołowiną będziemy wracać. I polecamy każdemu kto się znajdzie w okolicy (o każdej porze dnia i nocy).
O Brick Lane przeczytasz tutaj.