Cypr Północny zachwycił nas absolutnie. Soczystą zielenią, lekką sennością i spokojem kompletnie nie podobnym do południowej części wyspy czy Turcji (a spodziewaliśmy się tureckiego rozgardiaszu), oraz fantastycznym jedzeniem (ale o tym, że kochamy turecką kuchnię to już wiecie).

Na Cypr Północny pojechaliśmy z ciekawości – zobaczyć państwo nie uznawane na arenie międzynarodowej i zmierzyć się z obiegowymi opiniami (o fatalnym stanie dróg, czyhających co krok policjantach i generalnie mało przyjemnej dla turysty atmosferze). Poza tym nadmorski Cypr Południowy nam nie podszedł więc tym bardziej chcieliśmy zmienić klimat.

Sztorm w Kyrenii

Famagusta

Granicę przekroczyliśmy przy bazie wojskowej w Ayios Nikolaos i naszym pierwszym przystankiem była Famagusta. Jeszcze na przejściu granicznym chwyciłam kilka ulotek z mapami i atrakcjami Cypru Północnego, z której jedna była naszym przewodnikiem po Famaguście. Tutaj parkujemy w pobliżu potężnych murów obronnych by po ich przekroczeniu wejść do świata XII – XIV-wiecznych katedr. Deszcz nam psuje dzień, więc zwiedzamy naprędce, czego żałujemy bo wiemy, że w tym miasteczku moglibyśmy spędzić wiele godzin.

Meczet Lala Mustafy Pasha w Famaguście

Przed opuszczeniem Famagusty podjeżdżamy jeszcze na plażę przy hotelu Arkin Palm Beach – stąd doskonale widać Warosię – dzielnicę, która opuszczona została po inwazji tureckiej na Cypr w 1974 roku. Dzisiaj to miejsce widmo, przygnębiający obraz który jakoś dziwnie przyciąga. Nie mamy prawie żadnych zdjęć, bo wzięliśmy na poważnie ostrzeżenia na tablicach informacyjnych. Dla nas to pierwsze w życiu opuszczone miejsce jakie specjalnie przyjechaliśmy oglądać, choć wiemy, że tego typu turystyka ma wielu zwolenników.

Kyrenia

Za „bazę” obieramy Kyrenię (Kirenię / Girne), którą jesteśmy zauroczeni od pierwszych chwil. Miasto leży nad samym morzem, nieduża promenada przy XX-wiecznym porcie oferuje niezwykle przyjemny spacer o każdej porze roku, a spojrzenie w drugą stronę oferuje nam widok na zalesione góry. Góry i morze, idealne połączenie. I całkiem sporo zieleni, bo nawet jeśli nie z parku to w tle, z gór właśnie.

W Kyrenii zwiedzamy Zamek (bilet wstępu: 12 TRY) i znajdujące się w nim Muzeum Wraku. Wieczorami błądzimy wąskimi uliczkami albo spoglądamy na wzburzone morze zza falochronu przy starym porcie.

Karpaz, czyli najzieleńszy zakątek Cypru Północnego

Jeśli spojrzycie na mapę Cypry to na jego północno-wschodnim brzegu zauważycie długi i cienki cypel. To półwysep Karpaz (Karpas). Najzieleńsza część Cypru Północnego. Najspokojniejsza. Najbardziej malownicza.

Droga autem z Kyrenii do Monastyru św. Andrzeja Apostoła na prawie samiutkim końcu półwyspu zajmuje 3 godziny. Ale jest to droga bardzo malownicza – najpierw prowadzi wzdłuż wybrzeża, gdzie cały czas towarzyszyć wam będzie Morze Śródziemne aż po horyzont, później miniecie kilka niewielkich miasteczek i kościół Agios Therissos, by na koniec wjechać na teren parku krajobrazowego Karpaz. Tak zielonego miejsca na Cyprze nie zobaczycie. Dociera tu niewielu turystów, więc nie zdziwcie się jeśli będziecie tutaj sami. Towarzyszyć wam podobno mogą żyjące na terenie parku osiołki, które są na tyle odważne że podchodzą do turystów – my jedynie o nich słyszeliśmy, bo chyba wszystkie pochowały się przed deszczem.
Dobra asfaltowa droga prowadzi aż do Monastyru św. Andrzeja Apostoła.

Karpaz, Monastyr św. Andrzeja Apostoła

Nikozja czy Lefkozja

Miasto podzielone na część przynależną do Cypru Południowego i okupowanego przez Turcję. Jedyne na świecie, przez którego środek przebiega granica, linia demarkacyjna, druty kolczaste a wzdłuż granicy chodzą uzbrojeni żołnierze. Najłatwiej zwiedzać przekraczając pieszą granicę od strony Cypru Południowego (auto zostawicie na sporym parkingu miejskim). Poza kilkoma meczetami warto się po prostu zgubić w uliczkach tureckiej Lefkozji i pozaglądać do cudzych domów. A potem wyjść poza mury i zobaczyć jak żyje współczesny Cypr Północny.

Czy na Cyprze Północnym są plaże?
Są i jest ich całkiem sporo i do tego piaszczyste. My nie spędzaliśmy na nich czasu, bo ani nie był to najlepszy czas (końcówka marca, do tego deszczowa) ani typem plażowicza nie jesteśmy. Ale na jedną nawet zajechaliśmy, a ochotę by zboczyć na plaże mieliśmy przy kilku znakach – przy tych wskazujących na plaże, na których żółwie składają jaja. Cóż to byłby za widok zobaczyć setki maluszków w ich pierwszym biegu do wody. Wracając do plaży, byliśmy na jednej – była długa i piaszczysta. Kilka podobnych widzieliśmy z drogi – np. na półwyspie Karpaz kilkunastokilometrowa piaszczysta plaża pełna wydm.

Nocleg – gdzie się zatrzymać w Kyrenii
Avenue Hotel – butikowy hotel w samym centrum miasta, dosłownie kilka minut pieszo od Zamku w Kyrenii i portu. Minusem jest brak parkingu, ale auto można zostawić na sporym parkingu miejskim znajdującym się również kilka minut pieszo od hotelu. Cena za parking znośna.
Hotel ma niewiele pokoi, wszystkie są nowe, bardzo ładnie urządzone, niektóre z sypialnią na antresoli. W wewnętrznym patio znajduje się restauracja, w której podczas naszego pobytu odbywały się koncerty (muzyka była na tyle cicho, że nie przeszkadzała w odpoczynku w pokoju), wieczorem można było zjeść kolację albo napić się wina.

Avenue Hotel w Kirenii

Gdzie jeść na Cyprze Północnym

Kulinarna uczta w tureckim stylu – The Meyhane w Kyrenii
W tureckim stylu, czyli mezze, sporo mięsa, raki i muzyka na żywo. Restaurację The Meyhane znalazłam w Internecie, spodobało mi się menu, które oferowało kilka gotowych zestawów do wyboru. Próbowałam przed wyjazdem zarezerwować stolik przez system rezerwacyjny na stronie internetowej, ale się nie udało. Przyjechaliśmy więc do restauracji „na pałę” licząc, że miejsce się znajdzie (zresztą czemu nie, jest po sezonie, to restauracja gdzieś na wypiździewie) – okazało się, że mieliśmy dużo szczęścia, bo tego wieczoru restauracja miała prawie komplet, ale stolik dla nas się znalazł. W niecałą godzinę od naszego wejścia do The Meyhane obie sale się zapełniły, zrobiło się gwarno, a my oglądaliśmy zarówno romantyczne kolacje we dwoje, spotkania znajomych przy raki i mezze oraz rodzinne uroczystości. Potem pojawili się muzycy, a kolacjom towarzyszyć zaczęła tradycyjna muzyka na żywo. Biesiada w stylu tureckim pełna parą. Ach, co to była za atmosfera.
Z karty dań wybraliśmy Chef’s Menu, na które składało się: zestaw mezze (pikle, tzatziki, grillowane oliwki, sałatka grecka, dip z bakłażana, feta, sos tahini i pewnie jeszcze coś o czym zapomniałam, bo miseczek było tak dużo), później co jakiś czas na naszych talerzach lądowały grillowane mięsa (głównie baranina), makaron z mięsem, grillowane halloumi, by ucztę zakończyć bananami w słodkim jogurcie z orzechami.
Cena Chef’s Menu: 75 TL/os

Urfali Kebapci w Nikozji
Niepozorna restauracja przy ruchliwej ulicy północnej strony Nikozji. Wybraliśmy z uwagi na całkiem spory lokalny ruch w środku i ten wybór okazał się strzałem w 10. Jak tam było smacznie! Najpyszniejsza cebula w życiu (marynowana, słodko – ostra), fantastyczne mięsa i pięknie podany ayran.
O kuchni na Cyprze pisałam również w artykule Smaki Cypru, czyli co i gdzie jeść na Cyprze.

Ayran w Urfali Kebapci w północnej części Nikozji

2 komentarze

  1. Ta Famagusta to chyba jest trochę pechowa, bo jak tam byłem, to też padało 😉 W Warosi nie wziąłem na poważnie zakazów o fotografowaniu i zrobiłem kilka zdjęć z samochodu. Niestety zauważył to jeden z żołnierzy, więc musiałem się szybko ulotnić. Ale ogólnie fajny ten północny Cypr, z chęcią tam kiedyś wrócę. Pozdrawiam!

Write A Comment