Kuchnię gruzińska darzę szczególnymi względami, dlatego cieszy mnie taka jej popularność w Polsce. Szczególnie po odwiedzinach w Gruzji kiedy tęskno mi do aromatycznych chinkali podoba mi się fakt, że mam w czym wybierać gdy znowu chcę poczuć ich smak.

Do mojej listy gruzińskich restauracji dodałam Golden Apricot, którą odwiedziłam całkiem niedawno a przy zamawianiu dań całkowicie straciłam głowę.

Do tej gruzińskiej restauracji wybraliśmy się ze znajomymi w myśl zasady, że w czwórkę spróbujemy więcej niż w dwójkę 😊

Przystawki

Na pierwszy ogień zamawiamy miks przystawek, który składa się z dwóch rodzajów pchali – z burakiem i ze szpinakiem (w Golden Apricot szpinakowe nazywane są mxali) oraz badridżani (które tutaj również mają inną nazwę niż jest mi znana – saamo). Wraz z nimi na stole pojawiają się dolma i jedno z bardziej popularnych dań kuchni gruzińskiej – chaczapuri królewskie (czyli chaczapuri imeruli). Pchali są bardzo soczyste, użyte do nich buraki słodkie, a nasiona granatu, którymi są obsypane dodają wrażenia dodatkowej świeżości. Badridżani nie mam nawet szans spróbować, tak bardzo smakują moim towarzyszom, że mi nie zostaje nawet ćwiarteczka. Farsz mięsny w dolmach zaskakuje soczystością. Warto zwrócić uwagę, że w Golden Apricot dolmy nie są marynowane, są podawane na ciepło i z dodatkiem delikatnej śmietany.

Pierogi nie-zwykłe

Kolejnym daniem, które pojawia się na stole jest król kuchni gruzińskiej – chinkali. W Golden Apricot próbujemy wersji z mięsem wołowo – wieprzowym i z pieczarkami. W menu tej restauracji gruzińskiej są jeszcze chinkali z ziemniakami i chinkali z serem, które kusiły bardzo ale teraz mam powód by wrócić. Werdykt czterech osób jest jednoznaczny – wybieramy chinkali mięsne, które są świetnie przyprawione. Oczywiście werdykt byłby inny gdyby w chinkali zabrakło sosu, ale tutaj go nie brakuje. Ja wprawdzie miałam dylemat, bo chinkali z farszem z pieczarek również bardzo mi smakowały, a szczególnie urzekł mnie ich ostry smak oraz wyczuwalny aromat natki pietruszki.

Dania główne

Z dań mięsnych zamówiliśmy baraninę w intensywnych przyprawach, Chbos Chachuszuli, Sacivi i shish kebab. Zacznę od tych mniej trafionych wyborów. Sacivi, czyli kurczak na zimno w sosie orzechowym ma bardzo przyjemny sos, w którym chętnie zanurzaliśmy kawałki puri. Danie samo w sobie robi raczej obojętne wrażenie, może to kwestia podania go na zimno, lub – według teorii obsługującego nas przemiłego kelnera – braku rozgrzewającej czaczy, która się ponoć świetnie komponuje z zimnym kurczakiem. Również baranina w przyprawach gruzińskich nie zrobiła na nas wrażenia, ale przyznaję że nie miałam oczekiwań wysokich. Z Gruzji kojarzę świetnego kebaba, chinkali, chaczapuri i dania warzywne, natomiast większość dań mięsnych zazwyczaj była taka sobie. Podobna jest ta baranina.
Hitem mięsnej części wieczoru okazały się shish kebab z mięsa wołowego i cielęcina Chbos Chachuszuli. Oba dania są obłędne – kebab jest aromatyczny a cielęcina w sosie pomidorowym mięciutka i delikatna. Naczynko po Chbos Chachuszuli wyczyściliśmy do ostatniej kropli sosu.

Do Golden Apricot chętnie wrócę przede wszystkim na chinkali, cielęcinę w sosie pomidorowym i dolmę. A jeśli będzie to duży głód to nie omieszkam zamówić zimnych przystawek.
Warto dodać, że do posiłku można zamówić wino, oczywiście gruzińskie.

Restauracja gruzińska Golden Apricot
ul. Foksal 18
www.golden-apricot.pl

 

Write A Comment