11 pomysłów na weekend na Mierzei Wiślanej

30 tysięcy kroków na głowę. Tyle zrobiliśmy pierwszego dnia podczas weekendu na Mierzei Wiślanej, mimo dosyć krótkiego grudniowego dnia. To chyba wystarczający dowód na to, że Mierzeja Wiślana jest miejscem nie tylko dla plażowiczów ale również dla osób bardziej aktywnie spędzających czas. A na co nam zeszło te 30 tysięcy kroków? Sprawdź w artykule.

Na Mierzei Wiślanej znaleźliśmy się na zaproszenie hotelu Tristan Hotel&SPA. Nie byliśmy w tej części kraju ponad 10 lat i zdążyliśmy zapomnieć ile uroku ma półwysep. A zimą? Okazało się, że jeszcze więcej, szczególnie jeśli chcecie odpocząć po tygodniu, który każdego dnia wypruwał z was energię, zmuszał do bycia cały czas w biegu i niemalże non stop raczył szumem miasta w tle. Mierzeja Wiślana okazała się idealnym miejscem, w którym znaleźliśmy spokój, kojący szum morza towarzyszący spacerom, a hotel zapewnił nam dodatkowe ukojenie w SPA.

Dłuuugi spacer plażą

Nasz ambitny plan, by wyruszyć na eksplorowanie terenu skoro świt został storpedowany śniadaniowym wyborem ryb i mięs, obok których nie daliśmy rade przejść obojętnie. Wołały „spróbuj mnie” tak skutecznie, że zabalowaliśmy przy śniadaniu nieco dłużej niż planowaliśmy. Jak się okazało później, to nie był jedyny przeszkadzacz naszego planu na ten dzień 😉

Eksplorowanie terenu rozpoczęliśmy od najdalej wysuniętej na wschód miejscowości Mierzei Wiślanej. Po zaparkowaniu auta w Piaskach ruszyliśmy przed siebie, najpierw w kierunku starej latarni, a właściwie stacji ratownictwa morskiego (1). Ukryta jest ona w lesie i dzisiaj stanowi bazę harcerską, natomiast zamknięty na cztery spusty budynek można obejrzeć tylko z zewnątrz.

Latarnia morska w Piaskach

Ruszamy w kierunku plaży. Dzień jest dosyć mglisty a widoczność na niedużą odległość dodaje okolicy uroku i tajemniczości. Tam daleko, przed nami widzimy chyba przebijające się promienie słoneczne… Idziemy sprawdzić. Udajemy się na długi spacer plażą w kierunku granicy polsko – rosyjskiej (2).

Spacer plażą w Piaskach

Siatka graniczna na granicy polsko – rosyjskiej w Piaskach

Siatka graniczna na granicy polsko – rosyjskiej w Piaskach

Po wejściu na plażę zauważamy jedyną na niej obecną parę, która wyraźnie przeszukuje brzeg w poszukiwaniu bursztynów. Podśmiewamy się trochę przypominając sobie jak robiliśmy to samo 10 lat wcześniej, robimy sobie żarty z naszego ukrytego wśród pamiątek podróżnych pudełeczka wypełnionego zebranymi wtedy malutkimi bursztynami i deklarujemy, że tym razem nie damy się w to wciągnąć. Do czasu! Do chwili, w której ukazał się nam bursztyn takiej wielkości, że nie umieliśmy się powstrzymać by się nie zgiąć i nie schować go do kieszeni. A potem następny i następny… Ach to poszukiwanie bursztynów na Mierzei Wiślanej (3) zawsze wciąga. Do domu wróciliśmy oczywiście z dodatkową porcją dorodnych okazów, którą dorzuciliśmy do wspomnianego już pamiątkowego pudełeczka.

Bursztyny na plaży w Piaskach

Mając na uwadze krótszy dzień, na początku nie planowaliśmy pokonać całego odcinka plażą aż do ogrodzenia granicznego. Natomiast urok prawie pustej plaży, towarzyszący spacerowi szum obijającej się o brzeg wody morskiej oraz odgłosy szybujących nad głowami rybitw, sprawiły że nie wiemy kiedy znaleźliśmy się przy granicy. Przypomniałam sobie jak spacer w takich okolicznościach potrafi być przyjemny.

Atrakcje Mierzei Wiślanej

Zeszło nam się na spacerze więc przyspieszamy nieco nasze zwiedzanie. Odpuszczamy bezleśną Wydmę Szarą (4), którą miniecie po prawej stronie przy drodze z Piasków w kierunku Krynicy Morskiej. Niedługo po opuszczeniu Piasków zatrzymujemy się przy klifie (5) z kilkudziesięciometrową ścieżką spacerową. Wyłożony wielkimi kamieniami, w celu ochrony przed podmywaniem, brzeg wygląda dość urokliwie. Podobno to całkiem fajna miejscówka na zachód słońca… zaraz zaraz tylko o której porze roku?

Klif w Piaskach

W połowie drogi między Piaskami a Krynicą Morską wspinamy się na Górę Pirata (6), na której szczycie (ok. 40 m n.p.m.) ustawiona została wieża widokowa służąca do liczenia ptaków odbywających tędy swoje sezonowe migracje między kontynentami. Wejście na górę możliwe jest albo dziką ścieżką przez las (taką nam wskazała aplikacja mapy.cz, uważajcie jednak, bo podejście jest bardzo strome i można złapać zadyszkę) albo wzdłuż oddalonej o kilkadziesiąt metrów ścieżki edukacyjnej. Mieliśmy nadzieję, że zobaczymy z wieży co dzieje się na południowym brzegu Zalewu Wiślanego, ale nie przy tak mglistej pogodzie. Widoku ani na Zalew ani na Zatokę Morza Bałtyckiego nie było, ale może wy traficie na mniej mglisty dzień.

Na wieży widokowej na Górze Pirata

Po zejściu z Góry Pirata nie mogliśmy sobie odmówić kolejnego zerknięcia na plażę. No cóż, morze przyciąga jak magnes 😉 Na piaszczystej przystani rybackiej Krynica Morska – Leśniczówka (7) (wejście nr 18) natykamy się na dwie zacumowane na plaży łodzie i rybaków, którzy planują jedną z nich zwodować. Ciekawe jaki mieli tego dnia połów.

Kolejnym punktem, przy którym się zatrzymujemy jest najwyższa stała wydma na Mierzei, ba! nawet w Europie, czyli Wielbłądzi Garb (8) (inne nazwy: Wielka Garbnica, Wielbłądzi Grzbiet). Wznosi się ona na wysokość 49,5 metrów n.p.m. i dzisiaj jest zalesiona, ale kiedy na przełomie XIX i XX wieku nie była porośnięta drzewami, rzeczywiście wyglądem mogła kojarzyć się z wielbłądzim garbem. Zobaczcie sami na zdjęciu. Na jej szczycie ustawiona jest malutka wieża widokowa, z której (przy dobrej widoczności 😉 ) roztacza się widok na Zatokę Gdańską i Zalew Wiślany.

Wielbłądzi Garb – zdjęcie zdjęcia z tablicy informacyjnej

Na wieży widokowej na Wielbłądzim Garbie

W drodze powrotnej do hotelu zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy czerwonej Latarni Morskiej w Krynicy Morskiej (9). Na jej taras widokowy wejdziemy jednak przy okazji kolejnej wizyty na Mierzei Wiślanej. Planujemy ją tym razem w cieplejszym okresie, bo tym razem na rowerach (wypatrzyliśmy przebiegający przez całą długość Mierzei szlak rowerowy).

INFORMACJA PRAKTYCZNA

Wejście na taras widokowy Latarni Morskiej w Krynicy Morskiej możliwy jest w okresie maj – wrzesień.
Godziny otwarcia:
• maj, czerwiec, wrzesień: 10:00 – 14:00 / 15:00 – 18:00
• lipiec, sierpień: 9:00 – 14:00 / 15:00 – 19:00
Bilet wstępu: 6 zł normalny, 4 zł ulgowy

Dzień kończymy w hotelowym basenie i grocie solnej. W tej ostatniej byłam po raz pierwszy w życiu i przyznaję, że nie spodziewałam się tak głębokiego relaksu, który niemalże mnie uśpił.

Wszystkie opisane punkty widokowe dobrze oznaczone są na mapach Google.

Przekop Mierzei Wiślanej

Drugi dzień rozpoczynamy od wizytacji 😉 na budowie przekopu Mierzei Wiślanej (10) tuż za Kątami Rybackimi. Jak mnie ten temat kompletnie nie interesuje (za to Jacek się wkręcił) tak muszę przyznać, że fajnie, że można sobie podejść i podejrzeć kolejne etapy prac. Jest to możliwe nie tylko z jednego z przejezdnych obecnie mostów obrotowych. Wchodząc w las w kierunku plaży natykamy się na oznakowanie kierujące nas do punktów widokowych. Idziemy wydeptaną wzdłuż ogrodzenia ścieżką, z której na początku widok na kanał żeglugowy i śluzę przysłania nieco droga, ale później odsłania się basen portowy a potem już w pełnej krasie plac budowy. Spacer w dwie strony, przystawanie i podglądanie zajmuje nam mocno ponad godzinę. Atrakcja szczególnie ciekawa może być dla dzieci. W końcu koparki, dźwigi, ruch… sami wiecie.

Żuławskie domy podcieniowe

Drogę powrotną do Warszawy postanawiamy sobie mocno zaokrąglić i zamiast kierować się od razu do trasy S7 objeżdżamy żuławskie wsie w poszukiwaniu domów podcieniowych (11). Domy podcieniowe pojawiły się na Żuławach Wiślanych wraz z mniejszością mennonicką i dzisiaj stanowią charakterystyczny wyróżnik architektury tego regionu. Cechuje je oparty na kolumnach podcień wysunięty przed front głównej konstrukcji domu. Dzisiaj większość tych domów to własność prywatna więc pozostaje nam spoglądać na nie zza ogrodzenia. Domy podcieniowe zobaczycie między innymi w Żuławkach, Cygance, Orłowie czy Stablewie. Wpiszcie w mapy Google hasło „domy podcieniowe” i jedźcie ich szlakiem.

W Żelichowie w jednym z takich domów znajduje się restauracja Mały Holender, w której spróbujecie dawnej kuchni regionu (m.in. zupy klopsowej czy klopsów królewieckich, których nota bene poszukiwałam w Kaliningradzie).

Weekend na Mierzei Wiślanej dostarczył nam relaksu jak dawno żaden inny. Plaże po sezonie są niemalże puste a miasteczka jakby opuszczone (nie martwcie się, zarówno w Piaskach, Krynicy Morskiej, Kątach Rybackich i Stegnie znajdziecie otwarte restauracje i kawiarnie). Dzięki hotelowi, w którym gdy na zewnątrz zrobiło się już ciemno i naprawdę zimno, mogliśmy się zrelaksować w strefie SPA i cieszyć zmysły świetną kuchnią.

Nocleg

Na Mierzei Wiślanej znaleźliśmy się na zaproszenie Tristan Hotel&SPA. Hotel znajduje się w Kątach Rybackich i poza ofertą noclegową, goście mogą korzystać z basenu, jacuzzi, dwóch saun i groty solnej. Na miejscu do dyspozycji gości są rowery, więc to świetna opcja w kontekście wspomnianego wyżej szlaku rowerowego. Nas natomiast całkowicie zauroczył swoją kuchnią więc szczególnie polecam wykupienie tutaj opcji ze śniadaniem i obiadokolacją lub odwiedziny w samej restauracji. Wybór dań jest bardzo szeroki i nawet menu śniadaniowe oferuje codziennie coś innego. W takim miejscu spodziewałam się oferty rybnej, ale ta w hotelu Tristan przerosła moje oczekiwania. Warto jednak podkreślić, że hotelowy kucharz – jak to się teraz mawia – umie w mięsa. Zarówno te obiadowe jak i wybór domowych wędlin do śniadania warte są każdego dodatkowego kilograma.
Tristan Hotel&SPA
Rybacka 17, 82-110 Kąty Rybackie
tel: 690 609 290, e-mail: hotel@tristan.com.pl

Tristan Hotel&SPA

Co jeszcze zobaczyć na Mierzei Wiślanej:
Muzeum Stutthof w Sztutowie – czyli niemiecki obóz koncentracyjny
Muzeum Bursztynu i „Bursztynowa Komnata” w Stegnie – ja bardzo żałuję, że nie mogłam odwiedzić tego miejsca, bo chciałam je porównać z muzeum w Jantarnyj (po stronie Obwodu Kaliningradzkiego)
Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich


Mierzeja Wiślana

Materiał powstał we współpracy z Tristan Hotel&SPA.

Write A Comment