WARMIA

Moniówka

Nie będę ukrywać, że to miejsce urzekło nas tym, że nie przyjmuje dzieci. Pomyślałam – idealne miejsce dla nas, jedziemy. Okazuje się, że Moniówka ma dużo więcej do zaoferowania.

Jeśli zestawić Moniówkę z opisanym wcześniej Sirvis to każde z miejsc znalazłoby się na przeciwległym biegunie. Moniówka to otwarty dom, wspólny stół, rozmowy z obcymi ludźmi i gospodarze, którzy tę niesamowitą atmosferę tworzą swoją otwartością, ciekawością i chęcią obcowania ze swoimi gośćmi. A z drugiej strony ten cały klimat jest nienachalny – chcesz pobyć sam ok. Nikt nikomu się nie narzuca i zostawia drugiej stronie miejsce na bycie z samym sobą, nie wchodzi w twoją strefę komfortu. Jeśli chcesz możesz wejść w interakcję, ale nie musisz.

Monika i Maciej czarują również smakami. Ich wegetariańska kuchnia opiera się na sezonowości i naturalnych produktach – gotują z tego w co obrodzi w danym sezonie ogród, otwierają własne przetwory, korzystają z lokalnych i tylko sprawdzonych dostawców (skończył się mód – trudno, póki pszczoły pani Zosi nie zrobią nowego miodu, miodu nie będzie).

GDZIE JESZCZE ZAJRZEĆ W OKOLICY
Kwaśne Jabłko
Tętniące życiem miejsce pośrodku niczego. Jakby ktoś hipsterski klimat warszawskiego Placu Zbawiciela przeniósł pomiędzy pola pełne zbóż.
I pierwszy prawdziwy cydr jaki w życiu piłam. Tak pyszny, że ze sobą zabraliśmy dodatkowe 4 butelki. Gospodarz, który w sobotnie popołudnie wypieka na miejscu pizzę i raczy gości opowieściami o miejscu, które tu stworzył.
Tu jeszcze wrócimy.

Kawiarnia „U Smolejów” w Łukcie
Współmieszkańcy z Moniówki zachwalali nam to miejsce za lody i pierogi. Pojechaliśmy na jedno i drugie i niestety trafiliśmy na niedzielną tabakę, podczas której wyłączono z menu pierogi. Ale na lody także warto zostać – polecam bazyliowe i sorbet pietruszkowy.

przejdź do kolejnej strony

1 2 3 4

Write A Comment