Nie pamiętam od ilu już lat nie byłam na cmentarzu w Święto Zmarłych. Cmentarz Brompton bardzo chciałam zobaczyć i akurat tak się złożyło, że wydarzyło się to właśnie 1 listopada. Cmentarz ten jest o tyle ciekawy, że już na etapie projektowania (w I połowie XIX w.) zakładana była jego podwójna funkcja – jako miejsce spoczynku zmarłych i jako miejsce rekreacji. I takie też funkcje pełni do dzisiaj, gdzie poza odwiedzającymi groby (i turystami) można spotkać ludzi jedzących lunch, jeżdżących na rowerze, spacerujących z dziećmi czy przygotowujących się do maratonu.
Poza nagrobkami, z których spora część jest bardzo okazało, na cmentarzu znajdują się katakumby, które podobno czasami są otwarte dla zwiedzających. Znajdują się one pod okazałą kolumnadą prowadzącą do uroczej kapliczki. Jest też część cmentarza upamiętniająca uczestników I i II Wojny Światowej, są też groby polskich notabli. Są też ławki pamięci zmarłych (fajna alternatywa dla nagrobka).
Kolejną część dnia spędziliśmy w Richmond Park. Olbrzymi rezerwat, który najbardziej znany jest chyba z żyjących tam stad jeleni (zanim tam pojechaliśmy od kilku osób słyszałam właśnie o jeleniach, nie spodziewałam się jednak, że będzie ich tam aż tak dużo – zobaczcie na zdjęciach). Co jeszcze w Richmond Park? Kopiec króla Henryka VIII, na który to sobie ponoć pojechał zaczekać aż zetną mu żonę Anne Boleyn (ścięcie miało być uczczone wystrzałami które to król miał stamtąd widzieć/słyszeć). Obecnie na kopcu ustawiona jest lorneta, przez którą w słoneczny dzień doskonale widać katedrę St. Paul’s w centrum Londynu (przy dobrej widoczności – czyli gdy nie jest mgliście, a nam jak na razie pogoda tutaj dopisuje – St. Paul’s widać nawet bez pomocy lornety). W parku jest też ogród Isabella Plantation, który pewnie warto obejrzeć na wiosnę, kiedy jest kolorowo od kwitnących kwiatów.