Nie zdawałam sobie sprawy, że to jest aż tak oczywiste, ale niedawno ktoś zauważył, że dosyć często na swoje podróże wybieramy kraje z regionu Azji Zachodniej. Nie będę ukrywać, że jednym z ważniejszych powodów jest kuchnia. Uwielbiamy, oboje, kuchnię bliskowschodnią, to jak przenika pomiędzy różnymi krajami, jak się zmienia w zależności od tego czy jesteśmy na południu Azji Mniejszej czy bliżej Kaukazu. Hummus, baba ghanoush, shakshuka, aromatyczne mięsa i pachnące przyprawy mogłyby pojawiać się na naszym stole codziennie. Szukamy tych smaków również w Warszawie i chętnie wybieramy restauracje, w których kumin i sumak są tak powszechne jak sól i pieprz w kuchni polskiej 😊

Co jakiś czas obiecuję sobie, że zrobię zestawienie tych miejsc, ale wiecie jak to jest… zanim wyciągnę aparat na talerzu już połowy nie ma. Podobnie zresztą z Shuk’iem, w którym najbardziej lubimy weekendowe śniadanie. Próbowaliśmy dań spoza śniadaniowego menu i muszę przyznać, że różnie z tym bywa – zależy jak trafisz i co lubisz. Fatteh z bakłażanem obłędny, mezze niezłe, ale już pieczony kalafior mi nie podszedł.

Ale śniadania… te śniadania. Najchętniej zamawiamy libańskie lub tureckie, albo oba na raz. Pyszna jest również shakshuka z jajkiem. Świeże pieczywo, kawa z kardamonem. Wszystko jest podane na uroczych malutkich talerzykach i miseczkach, jak pamiętamy z Turcji. A na nich cały przekrój smaków – słone, kwaśne, delikatne, słodkie. I faktury też różne. I zapachy. I niech was nie zwiedzie wielkość tych miseczek – najecie się do syta. Tych śniadań nie chce się kończyć.

SHUK mezze & bar, ul. Grójecka 107, Warszawa
Menu na FB restauracji

Zdjęcie wizerunkowe to śniadanie tureckie w hotelu Ipek Yolu Butik Hotel w Bursie

Write A Comment