Szwedzi potrafią zaskoczyć przysmakami. Bo albo zajadają się lukrecjowymi żelkami i lodami, albo bułką przełożoną bitą śmietaną (semla, swoją drogą to akurat bardzo mi smakuje), albo jedzą śledzie na słodko (które zresztą też bardzo mi posmakowały). Te ostatnie stanowią jedną z głównych ryb poławianych zarówno z Morza Bałtyckiego jak i wód od strony zachodniego wybrzeża, a znakomita większość produktów przemysłu przetwórstwa rybnego wytwarzana jest właśnie ze śledzia.* Na zachodnim wybrzeżu bywały okresy, w których pojawiały się przeogromne ławice śledziowe i z tego powodu nazywane bywały „latami śledziowymi” (potrafiły one trwać 20 czy nawet 100 lat!). Nic więc dziwnego, że Szwedzi musieli wykombinować różne sposoby na ich spożycie, by się po prostu im nie znudziły 🙂 Ale, że też wymyślili śledzia sfermentowanego?

Kilka tygodni temu miałam okazję oglądać galerię zdjęć na murze Ambasady Szwecji w Warszawie, która ilustrowała kreatywność i innowacyjność tego narodu. Jeśli by i tak podejść do tematu surströmminga, to w sumie przestaje dziwić, że to odkrycie miało miejsce w Szwecji 🙂

Surströmming
Surströmming

Jeżdżę do Szwecji już kilkanaście lat i dotychczas nie próbowałam surströmminga. Słyszałam o nim, ale do głowy mi nie przychodziło by sprawdzić co to właściwie jest. Ostatnio jednak doszłam do wniosku, że bez tej próby moja znajomość tego kraju jest wybrakowana. Napaliłam się więc, żeby przy najbliższej wizycie spróbować tego szwedzkiego specjału i już kilka minut po zakupie biletów lotniczych wysłałam smsa do ojca z prośbą by zaczął się za surströmmingiem rozglądać. Na lotnisku Landvetter jednym z moich pierwszych pytań było, czy udało mu się zdobyć puszkę skisłej ryby. Okazało się, że nie, ale że zdobył kilka namiarów na sklepy, w których powinien być dostępny. Nasza droga z lotniska do mieszkania przerywana więc była przystankami pod rozpracowanymi adresami. Niestety wymarzonej puszki nigdzie nie było, a w jednym ze sklepów uzyskaliśmy wręcz informację, że na surströmminga jest za wcześnie, w sklepach pojawi się dopiero w sierpniu. Zawiedziona, próbę odłożyłam na inną okazję i zajęłam się realizacją pozostałych punktów wycieczki. Za każdym jednak razem kiedy wchodziłam do sklepu spożywczego zaglądałam do lodówek z rybnymi przetworami, w nadziei że może jednak pani z konsumu się myliła. Jakaż była więc moja radość , kiedy na surströmminga natknęłam się ICA, do której weszłam tylko po małą buteleczkę wody. Leżały sobie puszki w jednej z lodówek, aż dwa rodzaje śledzia marki Oskars Surströmming AB. Dla pewności dopytałam sprzedawcę czy to na pewno to czego szukam, rozśmieszając go przy okazji swoim entuzjazmem i podnieceniem. Przytaknął, wskazał puszkę, którą powinnam wybrać (jak wspomniałam wyżej, były tam dwa rodzaje śledzia), a na koniec usłyszałam „Be brave”.

Surströmming to po prostu sfermentowany śledź bałtycki. Osobniki złowione wiosną tuż przed tarłem, umieszcza się na miesiąc w beczkach gdzie zaczynają fermentować. Następnie pakuje się je do puszek, gdzie proces fermentacji jest kontynuowany. Mniej więcej po pół roku w puszkach jest tyle gazu, że zaczynają się wybrzuszać a śledź jest doskonały do konsumpcji. „Mój śledź” w puszce przeleżakował ponad rok.

Surströmming
Surströmming

Śledzia, zgodnie z internetowymi instrukcjami, otwieramy na świeżym powietrzu. Rezygnujemy z wsadzania go pod wodę (podobno niweluje to nieco zapach wydobywający się z puszki). Wbijam ostrze otwieracza w puszkę i już po kilku sekundach czuję podmuch smrodu wprost w moją twarz. Zapach, jakiego nigdy wcześniej nie czułam. Okręcam otwieraczem dookoła puszki i oto on, śledź bałtycki po szwedzku. Małe rybki z odciętymi głowami, w całości, nie filetowane, obficie wypełnione ikrą, kąpią się szarawej brei. Wokół nas charakterystyczny ostry zapach, który szybko ściągnął kolejkę chętnych do konsumpcji much.

Surströmming
Surströmming

Nie ma co się gapić, czas spróbować tego „przysmaku”. Wyciągamy po kawałku chrupkiego pieczywa (tunnbröd), układamy na nim młode ugotowane ziemniaki, śledzia i pomidorki. Między nami mała kłótnia jak oporządzić surströmminga – Jacek filetuje pozbawiając ryby wszystkiego, co przyprawia go o mdłości (pozostają czyste, piękne fileciki), ojciec wydłubuje ze środka ikrę, a ja na swojej kanapce układam rybki takie, jakie wyciągam z puszki (w skórze, z ościami i ikrą). Nie mam odwagi gryźć samego śledzia, próbuję na kanapce. No i dobrze, bo ziemniaczki i pomidor łagodzą smak, który jest trochę jakby kwaśny, gryzący i szczypiący w język. Smak smakiem, przy każdym gryzie czuć w buzi gaz z puszki, który chyba wydobywa się ze śledzia gdy go przyduszam zębami. Na koniec obowiązkowo popijamy wysokoprocentowymi napojami.

Surströmming
Surströmming

Jacek chyba tylko liznął, ojciec odgryzł kęs, ja zjadłam niemalże całego jednego osobnika (nie dość, że najwięcej, to ze wszystkim w środku!). Drugie tyle zostaje w puszce, ale nie mamy ochoty na więcej. Układamy więc śledzie na skale z obietnicą powrotu następnego dnia – sprawdzimy czy jakieś zwierzę skusi się na ten lokalny przysmak.

Smak i zapach śledzia zostaje z nami już do końca dnia. Ręce szorujemy po kilka razy, w nozdrzach na dobre zadomowił się charakterystyczny smrodek, a skonsumowany wraz ze śledziem gaz co raz przypomina mi też smak. I tylko mi, bo ilość jaką zjedli Jacek i ojciec efektu takiego nie wywołuje. Ja męczę się gazowymi odbiciami, które skutecznie przypominają mi mieszankę tego co jadłam z tym co poczuły moje nozdrza podczas otwierania puszki. Ulgę przynosi dopiero sen.

Surströmming
Surströmming

*www.europarl.europa.eu

Surströmming (szw. kiszony śledź) – szwedzki przysmak ze sfermentowanych śledzi bałtyckich.*

*źródło: Wikipedia

Write A Comment