Bawiliście się kiedyś w Bazę? Albo Zamek albo Bunkier w zależności od dziecięcych zabaw? Ja miałem miejscówkę za garażami obudowaną kilkoma cegłami zaznaczającymi obrys takiej bazy. Z rozmów prowadzonych w pracy wynika, że Paweł bawił się w wyobrażenia o bunkrze za Niemca, a Bartek był rycerzem na zamku. Ja miałem też na placyku pod blokiem drabinkę – spejs szip lub samolot w zależności od kontekstu i mody, w którym odbywały się misje a najczęściej zwykłe rozpierduchy i walka o ocalenie wyimaginowanych ludzi na pokładzie i samego siebie. Rolę wszelkich sprzętów grała wyobraźnia albo gadżety podwórka – kije, kubełki i cokolwiek, co wpadło w ręce. Dramaturgię budowała wyobraźnia i kreatywność dzieciaków. I chyba tak samo mieli Szwedzi budując swoje centrum kosmiczne Esrange. Ten pokojowo nastawiony naród (hm… powiedzmy :)) na dalekiej północy, opodal przemysłowej Kiruny – niczym ja na dalekim wschodzie kwartału bloków osiedla, za garażami- bawili się, a nawet czasem wciąż bawią w wystrzeliwanie rakiety. Jest to ośrodek cywilny i kosmonautyka meteorologiczna, uniwersytecka oraz eksperymentalna, ale właśnie kiedy się to zwiedza, na myśl przychodzą dziecięce scenografie i świat imaginacji. Tu wszystko jest groteskowe, bo te wyobrażenia zostały zrealizowane przez dorosłych, którzy do zabawy potrzebują nieco więcej gadżetów i pieniędzy podatników. Jest więc sporo pulpitów sterowniczych jak z filmów SF z lat pięćdziesiątych zeszłego wieku. Jest bardzo dużo telefonów, kontrolek, a w mojej głowie był cały czas charakterystyczny dźwięk i wykres z oscylatora.
https://youtu.be/n7V9QbF8QxI?t=4m57s
Prócz centrum dowodzenia Bazy jest też wiele stanowisk do wystrzeliwania rakiet. Jest ich naprawdę dużo. Są naprawdę przeróżne np.: są pod kątem 20 stopni, 30 stopni a nawet pionowe. Gratka dla miłośników stanowisk wystrzeliwania. Są stare zużyte rakiety, skrzynie, korpusy, rury i wózki. Po wszystkim oprowadza przewodnik, którego narracja pobudza wyobraźnię mniej więcej tak jak film SF obejrzany przez dziecko, które potem wyobraźnią odgrywa go w swojej zabawie w bazę. Jeśli damy się zatem wkręcić w opowieści przewodnika, to możemy mieć całkiem niezłą jazdę i rozpierduchę jak ja na drabinkach.