Wietnam to najlepszy kraj, aby rozpocząć przygodę z azjatyckim jedzeniem – jest najsmaczniej, najróżnorodniej, najaromatyczniej. Takich rzeczy się nasłuchałam, takich się naczytałam i uwierzyłam.

Wprawdzie swoją przygodę z azjatycką kuchnią zaczęłam od chińskiej (na szczęście!), to przekonały mnie te stwierdzenia i dlatego zafiksowałam się, aby odwiedzić Wietnam. Podróż do Wietnamu miała być więc kulinarną podróżą, podczas której przede wszystkim smakujemy lokalnej kuchni, a atrakcje turystyczne są do jedzenia jedynie dodatkiem. Jak żeśmy się podczas tej podróży rozczarowali… Nie, nie chcę tutaj stawiać tezy, że wietnamska kuchnia jest be. Bo nie jest. Nawet nam udało się w niej znaleźć kilka ciekawych pozycji, o których poniżej. Wietnamska kuchnia nas po prostu nie powaliła, a ponieważ oczekiwania mieliśmy wysokie, wróciliśmy do domu rozczarowani.

Zanim przejdę do opisywania tych kilku kulinarnych pozycji, które nas (a raczej mnie, bo byłam głównym testerem) zaciekawiły, słowem wstępu muszę wspomnieć, że wietnamska kuchnia jest inna w każdej części tego kraju. Są potrawy, których spróbujecie w środkowej części kraju, ale nie znajdziecie ich już na południu czy na północy. Inaczej są też przyprawiane i słynna pho podobno inaczej smakuje na północy niż na południu. Dlatego też przy poniższych potrawach znajdziecie również informację gdzie ich próbowałam.

Zaczynamy! Oto lista wietnamskich dań, których trzeba spróbować (ale nie zawsze warto).

#1 Pho

Uwierzycie, że przed Wietnamem nigdy nie jadłam pho? Serio. Jakoś mnie specjalnie nie pociągała, ale skoro byłam w mieście-stolicy pho (Hanoi) nie mogłam tej kultowej zupy nie spróbować. Wołowy bulion z makaronem i ziołami podała nam starsza Wietnamka w jednym z barów na Starym Mieście. Ot, zupa jak zupa. No dobre to jest, aromatyczne, sycące. Ale żeby oszaleć na jej punkcie? Nie moja bajka. (cena: 50 000 vnd za pho z wołowiną w Hanoi, 30 000 vnd za pho z kurczakiem na Cat Ba)

Czytaj dalej

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17

6 komentarzy

  1. Rozumiem, ze blog to wyrazanie miedzy innymi swoich opini na rozne tematy ale czytajac panskiego stwierdzam ze albo ma pani wielkiego pecha w zyciu albo po prostu nie wie jak podrozowac 😉
    Wiekszosc sprobowanych potraw oceniona negatywnie wiele miejsc odwiedzonych rowniez. W Polsce schabowy schabowemu tez nierowny. W Wietnamie miejsce do jedzenia znajdziesz co kilkadziesiat czy kilkanascie metrow i w kazdym to samo danie bedzie prawdopodobnie smakowac inaczej. Przykladowo skosztowalem z polecenia w HCMC Banh Mi w bardzo czystym miejscu zadbanym i raczej tez znanym, – bagietka pyszna ale przebila ja inna kupiona przy ruchliwej drodze gdzies w nieznanej "zabitej dziurze" w drodze powrotnej z Tra Vinh. Zrobiona z miloscia przez babcie, ubozsza w skladniki i w o wiele mniej higienicznych warunkach ale smak taki ze zjadlem dwie.
    nie zawsze warto zagladac do kuchi czy nawet do tej kanapki bo skladniki czy warunki w jakich jedzenie jest robione moga zniechecic a w rzeczywistosci moze byc pyszne.
    czasem warto skrecic w uliczke siasc gdzies gdzie zaden bialy nie siedzi bo to jest prawdziwe poznawanie.
    ja wlasnie jestem z zona w wietnamie, pierwszy tydzien za nami pozostaly dwa, jezdzimy motorem juz zrobione ponad tysiac km. W tym czasie nocowalismy na wyspie An Binh (to jest prawdziwy Mekong) wczesniej wypilismy kawe i odwiedzilismy mala "fabryke" cukierkow kokosowych w Ben Tre – to przedsionek delty, potem Sa Dec (zaglebie kwiatow) przejazdem do Phong Dien gdzie nocowalismy i kanalami, rowniez tylko we dwojke lodzia dotarlismy do lokalnego targu rzecznego a potem tego duzego Cai Rang kolo Can Tho. A jakiz tam syf w tych kanalach i w tej rzece Boze zlituj sie… tylko widzi Pani, o tym syfie to czlowiek wiedzial zanim do wietnamu przylecial bo sie oczytal i przygotowal wiec zaskoczenia zadnego nie bylo, tak samo o ruskach w Mui Ne dowiedzialem sie w przewodniku i na necie. Jutro tam ruszamy z deszczowego dzis Da Lat, faktycznie szalu nie ma ale w drodze do Da Lat zjadlem znow w kurzu, spalinach i pocie swietne Banh Trang Nuong, calkiem przypadkiem bo tylek w siedzeniu juz bolal i 5 minut przerwy dobrze zrobil i tylkom i naszym zoladkom, w drodze do Dalat spalismy tez w moteliku w ciemnosciach znalezionym u pana ktory na motelik i dom zarobil w Rosji, kory ma zone w tejze Rosji a takze zone w Melbourne gdzie zyje jego brat w HCMC gdzie z matka zyje jego siostra i czwarta zona ktora jest teraz w trzecim miesiacu ciazy i mieszka wraz z nim przy moteliku. Drugiego dnia wciaz w drodze do Da Lat przejechalismy bezdroza i pokonalismy jedna z piekniejszych tras Wietnamu (trasa DT725 z Cat Tiem do Da Lat). Da Lat troszke zawiodl ale droga do niego to wynagrodzila.
    Nie wszystko jest piekne, smaczne i kolorowe ale ten obraz, gdzie dzieci wychodzace ze szkoly krzycza do ciebie hello, babcia sie cieszy bo zostawiasz jej 10 czy nawet 50 tysiecy dongow napiwku bo choc moze zdarla od ciebie 50 groszy wiecej niz od lokalsa to czy to az tak boli by o tym wspominac, a 50 tysi napiwku to o Jezusie cale 8 zlotych…
    Ja po tygodniu w Wietnamie mam pelno wrazen gdzie Pani po calym pobycie 75% niepowodzen i niezadowolenia🙂.
    Dla Pani zupa Pho to poprostu zwykly rosol dla innych dawka energii i kopniak w tylek na poczatek dnia…
    Odradzam dalsza podroz po azji pd-wsch. bo tam jest pod wieloma wzgledami podobnie, wiem bo bylem a w Kambodzy i Laosie jeszcze nie bylem ale juz sporo czytalem (zaznaczam).
    Zycze wiecej wyrozumialosci i troche skromnosci a podrozowanie bedzie radoscia i dobra nauka😉
    pozdrawiam
    tomek

    p. s.
    wow chyba zaloze bloga hehehehehe,
    jesli chetna to zapraszam na fb (tomasz kasielski) 😉😀

    • Monika Reply

      Ciekawe, że podpierając się moją oceną pho oceniasz cała moją osobę. Cieszę się, że jesteś miłośnikiem kuchni wietnamskiej, ja jestem zdecydowanie hummus-lover i to te smaki mi bardziej leżą. Uważam też, że ma mi prawo coś niesmakować, jak zakładam że są dania na świecie które nie smakują i tobie. Przeczytaj też cały wpis, bo gdzieś w środku pojawią się propozycje dla których dzisiaj wsiadłabym do samolotu do Hue lub Hoi An. Pokaż mi fragment, w którym zaglądam do kuchni (no może poza komentarzem do Cat Ba, ale przyznaj, czy ciebie zachęciłby szczur biegający po restauracji?), bo doskonale znam realia kuchni azjatyckiej i wiem, że im niższe stoliki, im bardziej na ulicy i lokalnie tym smaczniej. Nie znaczy to, że mam się zachwycać bułą pełną słoniny skoro mam porównanie do takiej, w której mięso było chude a aromat zieleniny czułam długo po jej zjedzeniu. Zachęcam również do ponownego przeczytania wpisu o Mui Ne, może doczytasz dlaczego mi się nie podobało. Ja też czytałam o Wietnamie przed wyjazdem i nawet jeśli się na pewne kwestie nastawiałam, nie znaczy, że nie mogę tego skomentować.
      Powodzenia z własnym blogiem!

  2. Ciężko się czyta ten wpis, czy to jest opis tego co WARTO spróbować? Raczej co jest fuj i be i brudne i w innym standardzie. Kompletnie nie mogę się zgodzić, kuchnia wietnamska jest jedą z najlepszych w Azji południowo-wschodniej, ceny są niskie a doprawienie niezwykle aromatyczne i świerze. Porównanie mam na świeżo z 6 innymi krajami Azjii i wypada bardzo dobrze. Pozdrawiam.

    • Monika Reply

      Nie wiem, w którym miejscu jest o brudzie. Że fuj i be tak, bo to subiektywny wpis. Ale może nie zauważyłaś, że jest tutaj też kilka zachwytów.

    • Monika Reply

      Oj, ktoś tu chyba nie przeczytał całego wpisu 🙂 Kilka dań mnie powaliło i do dzisiaj ślinka mi cieknie na wspomnienie o nich. Ale fakt, oczekiwania miałam znacznie większe…

Reply To Monika Cancel Reply