Za lasami, między wzgórzami, wśród połaci pól i skandynawskiej tundry, przy uroczym polodowcowym jeziorku stoi sobie chatka. A w chatce nikt nie mieszka. W chatce jest przydrożny bar. Przydrożny, bo stoi przy szlaku prowadzącym z Nikkaluokta na Kebnekaise (najwyższy szczyt Szwecji). W odległości takiej, że akurat można zgłodnieć. I w takiej, że w życiu bym się nie spodziewała baru w takim miejscu. Skandynawskim przykładem winny stanąć tam ławki i stoły, przy których jada się własny prowiant. A tu nie dość, że bar, to jeszcze reklamowany na trasie 🙂

Nazwa zobowiązuje. W LapDånaldsie serwowane są burgery, a specjalnie polecane są te z mięsem renifera (renburgare). Nie wiem czy to zasługa już lekkiego wygłodnienia, czy rzeczywiście te burgery były tak dobre. Bo były najlepsze jakie jadłam. W sumie ani wcześniej ani później nie miałam okazji próbować mięsa renifera, więc nie potrafię określić czy moje zadowolenie wynikało ze smaku mięsa czy innego powodu. Bo buła zwyczajna, do tego sałatka  coleslaw. Ale całość jakaś magiczna. Będąc w okolicy Kiruny musicie spróbować tego burgera.


LapDånalds
LapDånalds

LapDånalds, przy jeziorze Ladtjojaure / LapDonalds, by the Ladtjojaure lake.

Write A Comment