Słodkie co nieco w ciągu dnia, przerwa na filiżankę ulubionego napoju, spotkanie z przyjaciółką na plotki i kawę… Miłe akcenty, które wypełniają nam dzień i które są tak naturalne i oczywiste, że się nad tymi momentami w ogóle nie zastanawiamy. W niektórych zaś krajach stały się one elementem kultury z nimi kojarzonej, są mocno zakorzenione w historii i mają ważny społeczny wymiar.
„When the clock yells 'four’! Everything stops for tea”*
Kulturę spożywania popołudniowej herbatki w Wielkiej Brytanii prawdopodobnie zapoczątkowała w XIX w. 7. księżna Bedford, Anna. Biedna kobieta nie była w stanie o głodzie wytrzymać od śniadania aż do około godz. 20:00, kiedy zasiadano do kolacji, więc prosiła służbę o przynoszenie do jej pokoju herbaty i kilku przekąsek. Na początku popołudniowy posiłek spożywała sama, ale wkrótce zaczęła zapraszać znajomych, a herbatka przeniesiona została z jej pokoju do salonu. Zwyczaj ten szybko rozprzestrzenił się nie tylko wśród elit, ale zaanektowany został również przez gawiedź.
Popołudniowa herbatka była przyczynkiem do spotkania ze znajomymi, podzielenia się plotkami i wspólnego spędzenia czasu. Pora jej spożywania była inna wśród elit (ok. godz. 15:00 lub 16:00) i klasy pracującej (po godz. 17:00), na co jak mniemam wpływ miało po prostu dysponowanie wolnym czasem. Obecnie ten zwyczaj kontynuowany jest raczej w hotelach czy niektórych kawiarniach, na co również jak mniemam wpływ miały zmiany w stylu życia i godzinach pracy, zabieganie, mnóstwo dodatkowych aktywności, którym oddajemy się po pracy i jeszcze pewnie wiele innych powodów.
English tea to nie tylko cuppa (cup of tea), ale ściśle z nią związany zestaw zimnych przekąsek, na które składają się drobne kanapeczki, maślane scones, ciasta i drobne ciasteczka. Istnieje zresztą kilka odmian menu herbacianego, np. Cream Tea (do herbaty podawane są same scones), Champagne Afternoon Tea (dopełnieniem do klasycznego menu jest lampka szampana) czy High Tea (wraz z herbatą serwowany jest gorący posiłek).
Fika w Szwecji
Szwedzi z kolei kochają kawę i zawsze kiedy pojawiają się jakieś raporty dotyczące globalnego jej spożycia, Szwecja znajduje się w czołówce krajów, w których sprzedaje się jej i pije najwięcej. Dla mnie Szwecja również kojarzy się z zapachem parzonej, w ekspresie przelewowym, kawy. W ofercie wielu kawiarni jest właśnie kawa z ekspresu przelewowego, najczęściej z dolewką cenie (między innymi za to kocham Szwecję :)). W odróżnieniu od brytyjskiej popołudniowej herbatki, dla Szwedów każda pora dnia jest dobra, by zrobić sobie przerwę na kubek kawy, słodką przekąskę i pogaduszki z przyjaciółki, kolegami z pracy czy rodziną. To jest fika.
Samo słowo pochodzi z XIX w. i powstało z odwrócenia liter w słowie kaffi, czyli „kawa” (obecnie kaffe, ale ponoć wśród starszych pokoleń można się jeszcze spotkać z wymową kaffi). Fika z jednej strony oznacza po prostu kawę, a z drugiej ma znaczenie o wiele szersze, o ważnym społecznym i kulturowym wymiarze. To zestaw składowym takich jak właśnie kawa, jak słodkości, ale też ludzie, interakcje, budowanie więzi, integracja, cieszenie się chwilą i celebrowanie wspólnego czasu…
Do kawy najczęściej podaje się przekąski słodkie, z których najpopularniejsze są cynamonowe bułeczki (kannelbullar). W XIX w. wypadało natomiast podać zestaw siedmiu rodzajów drobnych ciasteczek (migdałowe drömmar, kolorowe odkurzacze z rumem, czyli dammsugare, kruche ciasteczka z malinowym stemplem, ciasteczka owsiane, korzenne, karmelowe oraz waniliowe paluszki fińskie), co ponoć teraz nadal jest praktykowane podczas specjalnych okazji. Oczywiście podczas fiki każdy podjada co lubi, bo to nie o jedzenie tu chodzi, a o interakcje między ludźmi.
Oba zwyczaje są całkiem świeże (XIX w.), ale mimo wszystko mocno zakorzenione w kulturach tych krajów. Sama kawa w Szwecji pojawiła się dopiero w XVII w. i od razu zyskała sporą popularność, była nawet kilka razy w historii tego kraju zakazywana, aż ostatecznie wszelkie zakazy jej sprzedaży i konsumpcji cofnięto na dobre właśnie w XIX w. Z kolei herbata w Wielkiej Brytanii potrzebowała czasu, by podbić brytyjskie serca. Sprowadzana z dalekowschodnich kolonii na początku sprzedawana była w kilku kawiarniach i reklamowana niemalże jak lekarstwo („pomagała zachować zdrowie aż do później starości”**). Dzisiaj herbata kojarzy się z Anglią, jakby to tu była uprawiana. Porównując chińską konsumpcję oraz dostępność herbaty, też przestaję mieć konotację herbata=Azja.
Ale wróćmy na koniec do popołudniowej herbatki i fiki. W obu tych zwyczajach nie o samo spożycie trunków przecież chodzi, a kawa czy herbata są pretekstem do aktu o głębszym społecznym znaczeniu. Wśród narodów stawiających na indywidualizm czy graczy solo pewnie większą popularnością cieszyć się będą kawa w jednorazowym kubku na wynos, pita szybko, w drodze, samotnie. Z kolei czy celebrowanie fiki, wspierane dodatkowo przez pracodawców, pogłębia kolektywizm, wspólnotę, wpływa na efektywność pracy grupowej itp.?
Chyba czas na przerwę – fika czy afternoon tea?
*z piosenki Jack’a Buchanan, Everything Stops for Tea
**www.britainexpress.com
AFTERNOON ENGLISH TEA MENU
drobne kanapeczki
z ogórkiem
z jajkiem i rzeżuchą
z szynką i musztardą
z wędzonym łososiem i serkiem śmietankowym
z kurczakiem koronacyjnym
scones
podane z dżemem i gęstą śmietaną
ciasta i ciasteczka
FIKA - CIASTECZKA DO KAWY
migdałowe drömmar
dammsugare
kruche z malinowym stemplem
owsiane
korzenne
karmelowe
waniliowe paluszki fińskie