Przewodnik bejruckimi przysmakami, czyli miejsca w których spróbujesz sztandarowych dań kuchni libańskiej w najlepszym wydaniu.

Manakish

W naszym hotelu do śniadania podawany był manakish. Płaski i sztywny, generalnie antyreklama tego przysmaku. Dobrze, że któregoś ranka postanowiłam zrezygnować z hotelowo śniadania i spróbować jak smakuje prawdziwy lewantyński chleb z solidną porcją za’ataru lub tymianku na wierzchu.

W pobliżu naszego hotelu znajdowała się piekarnia Snack Faysal. Manakish jest tutaj pulchny (całkowite przeciwieństwo tego hotelowego). Słony od zataru. Podawany wprost pieca. Do manakishu dokupiłam również porcję lahmacun, którego fanami jesteśmy oboje i który w Snack Faysal był pyszny.

Ceny: manakish – 1500 LBP, lahmacun – 3500 LBP

Falafel

falafel wrap

Dla mnie Liban to kraj falafela – świeżo smażonych kotlecików z ciecierzycy czy bobu, które ze smakiem pochłaniałam wkręcone w pitę w towarzystwie chrupiących warzyw i aromatycznych sosów. Na taką kanapkę z falafelem warto zajrzeć w te dwa miejsca:

  • Falafel M. Sahyoun w Downtown (cena: 5000 LBP), przysłowiowy rzut beretem od Beirut Dome
  • Falafel Karim Sahyoon w Hamrze

Mezze

Mezze to uczta sama w sobie. Dla mnie to nie przystawki, ale zestaw tego co najlepsze w kuchni regionu. A małe porcje dają możliwość spróbowania naprawdę wielu dań. Im was więcej przy stole tym lepiej, poszalejcie z zamówieniem i spróbujcie tak wiele jak się da. Świetne mezze jedliśmy w dzielnicy Hamra w dwóch miejscach Abu Naim i Abou Hassan:

  • Restauracja Abu Naim znajduje się w sercu Hamry, w jednej z mniejszych uliczek odchodzących od głównej ulicy dzielnicy i prowadzona jest przez szalonego informatyka.
  • Restauracja Abou Hassan z kolei zlokalizowana jest bliżej Skał Gołębich. Tutaj mezze można wybrać z karty, ale też można podejść do witryny i po prostu wskazać palcem na co macie ochotę.

Ormiańskie kanapki

Basterma Mano w ormiańskiej dzielnicy Bejrutu

Kanapkarnię Basterma Mano poleciła nam Jana z Liban Travel gdy usłyszała, że wybieramy się do ormiańskiej dzielnicy Burdż Hammud. W lokalu na wielkich sztycach grillują się różne typy mięsa, przy czym Jana poleciła nam spróbować kanapki z plastrami sojouk (sujuk), czyli kiełbasy (a właściwie salami). Obsługa zawinie ci wybrany typ mięsa w lawasz razem z warzywami i sosem. Pycha. Taka pycha, że po pierwszej zechcesz następnej 🙂

Ceny (2020) – kanapka z kiełbasa 5500 LBP, z wołowina lub z kurczakiem 6000 LBP.

Lody

Zachwycił mnie sposób podawania lodów w Bouzet Hanna Mitri – do wąskiego wafelka upychanych jest nawet 10 różnych smaków. Do tego świetne recenzje. Specjalnie dla tych lodów przeszliśmy wiele kilometrów pieszo. Warto? Warto.

Lodziarnia Bouzet Hanna Mitri mieści się w malutkim lokalu na rogu obdrapanego budynku, nie ma żadnego szyldu, ale na szczęście oznaczona jest na Google Maps. Nie pamiętam już ile smaków łącznie zamówiliśmy – jedna porcja zawierała wszystkie, druga tylko 3 – ale za wszystko zapłaciliśmy 11 000 LBP.

Poza Bejrutem

Sfiha

sfiha, libański przysmak z Baalbek

Wspominałam o tych otwartych pierożkach z mięsem przy okazji opisu wycieczki do Baalbek. Wyglądają jak drożdżowe ciasteczka. I pyszne są jak najlepsze łakocie. Przed zjedzeniem polecam skropić sokiem z cytryną.

Sfihy próbowaliśmy w restauracji Lakkis Farm w Baalbek. Możecie też tam podpatrzeć w jak sposób się ją przygotowuje.

Kanafeh w bułce Kaak

kanafeh po libańsku

Jedyne co mnie rozczarowało w Bejrucie to dostępność baklawy. Uwielbiam i kiedy tylko jestem na Bliskim Wschodzie opycham się baklawą ile wlezie. W dzielnicy Hamra, w której mieszkaliśmy było o nią trudno – przy hotelu mieliśmy całkiem sporą baklawiarnię (i zdaje się jedyną w najbliższej okolicy, bo innej nie znaleźliśmy), ale zawsze była zamknięta zanim wyjechaliśmy zwiedzać czy kiedy już po zwiedzaniu wracaliśmy do hotelu. Z kolei całkiem spory wybór baklawiarni znaleźliśmy w dzielnicy Burdż Hammud i tam sobie odbiliśmy 😊 Słodyczami się też objedliśmy na souku w Sydonie. I tam właśnie spróbowałam libańskiej wersji kanafeh (albo inna nazwa kunefe – co to? Zajrzyj do tego artykułu: Flagowy deser w Jordanii, czyli jak smakuje kanafeh), który upychany jest do sezamowej bułki. Ciekawe połączenie.

Troszkę mnie już pewnie znacie i wiecie, że przed każdym wyjazdem mam długą listę miejsc, w których chcę spróbować lokalnej kuchni. Podobnie było z Bejrutem. Jeśli miałabym wypróbować wszystkie miejsca to musiałabym tam spędzić miesiąc. Mam więc powód by wrócić.

Write A Comment