Tianmen Shan, czyli zobaczyć dziurę w skale

Ostatni dzień w Zhangjiajie [czyt. Dżandżiadżie] spędziliśmy na Tianmen Shan. Specjalnie wstaliśmy wcześnie, aby jak najszybciej dostać się do miasta i wjechać kolejką na szczyt. Trafiliśmy chyba jednak na godziny szczytu, ponieważ kolejka, która była kolejką do wejścia, okazała się kolejką do schodów, która to dopiero była kolejką do kolejki linowej. Była tak długa, że spędziliśmy w niej 2 godziny powoli przesuwając się w „bydlęcych” przepustach, które co by nie mówić, wprowadzają ordnung (tu się nie da wepchnąć na „ciocię” jak w kolejce do kolejki na Kasprowy).

Kolejka linowa na Tianmen Shan jest ponoć najdłuższą kolejką na świecie… Chyba tak, startuje w centrum miasta i jedzie 25 minut. Na początku widoki miasta (ciekawe, można zajrzeć w obejścia i prawie przez okna), potem trochę tarasów uprawnych, a potem to już podjazd jak na Łomnicę. Fajne widoki, do czasu wjazdu w chmurę.

Słynnej dziury (Tianmen Cave) nie widać. Chmura. Trochę pechowy był ten nasz pobyt w Zhangjajie. Dziurę za to słyszeliśmy na tarasie do oglądania jej z góry – przez hordy wydzierających się chińskich turystów sprawdzających zasady działania echa. Byliśmy nad nimi kilkadziesiąt metrów, a słyszeliśmy jakby byli przy nas.

Przeszliśmy się oczywiście szklanym tarasem (dodatkowe płatne, oczywiście), pod którym znowu mieliśmy chmurę, więc nie było czego się bać, bo ekspozycji zero. Przed wejściem na taras trzeba założyć kapciuszki na buty jak na Zamku Królewskim, aby nie pobrudzić szkła. Chcieliśmy to najpierw olać, jak spora grupa Chińczyków przed nami, ale tamci zostali przegonieni z powrotem do zmiany obuwia. Ma to jednak sens, bo dzięki temu szkło jest czyste i nieporysowane, i jeśli są warunki widok pewnie jest porównywalny z żadnym innym.

Warto zajrzeć do znajdującej się na szczycie świątyni, przyjrzeć detalom na tych kilku przepięknych kolorowych budynkach, podpatrzeć zapalających tu kadzidła i modlących się Azjatów. A mgła w tym miejscu dodawała mu tylko mistycyzmu.

Dobra wiadomość dla planujących tu podróż. Będzie jeszcze łatwiej, ponieważ Chińczycy wydrążyli tunel na schody ruchome pomiędzy atrakcjami Tianmen Shan. Będzie wygodniej dla Chińczyków w garniturach i Chinek w cienkich jasnych mokasynach, co jest normą na tutejszych szlakach górskich. Będzie łatwiej przedostać się pomiędzy słynną dziurą a szczytem Tianmen Shan, ponieważ nie będzie trzeba wracać do pośredniego tarasu i przesiadać się na autobus/kolejke (zależy skąd dokąd jedziemy), a wystarczy wjechać ruchomymi schodami. Szkoda, że schody były jeszcze w budowie, bo nam nie starczyło już czasu by pod dziurę podjechać.