Rumuńskie szlaki przetarło przed nami kilkoro znajomych, od których usłyszeliśmy, że kraj jest nowoczesny i daleki od wyobrażeń, jakie mamy o nim w Polsce. Wyobrażeń zbudowanych głównie na bazie widoku rumuńskich Cyganów przybyłych do naszego kraju. Zachwalali ceny (bo dalekie od zachodnio-europejskich), standard bazy noclegowej, ale przede wszystkich krajobrazy.

Przejazd przez granicę i droga w kierunku naszego pierwszego postoju trochę nam ten obraz rysowany przez znajomych rozmyła. Mijaliśmy stare i brudne małe wioski, pełne krzyczących dzieciaków. Pierwszym miastem, w którym mieliśmy się zatrzymać była Timisoara, a ta przywitała nas obskurną wielką płytą na przedmieściach, a potem strasznie drogimi hotelami w centrum, które wcale na najnowsze nie wyglądały. O co chodzi? Przecież nie taka miała być Rumunia? Spędziliśmy w sumie chyba ze dwie godziny krążąc od hotelu do hotelu (to nie były czasy wszechdostepnego Internetu, ba! to był czas dopiero raczkującego rynku smartfonów), aż w końcu znaleźliśmy nieduży pensjonacik, w którym wynajęliśmy mały, czysty i przyjemny pokoik z wielką plazmą. Krążąc w poszukiwaniu noclegu nieco straciliśmy orientację i tym bardziej uradowaliśmy się, kiedy okazało się, że nasz pensjonacik znajduje się w odległości niedługiego spaceru od centrum miasta.

Timisoara okazała się być przeciwieństwem przedmieść, które nas przywitały. Czyste, zadbane, zielone, z przystrzyżonymi trawnikami. Bardzo ciekawa (choć troszkę zaniedbana) architektura Piata Victorei. Wifi dostępne w każdej kawiarni. Obsługa kawiarni posługująca się perfekcyjnym angielskim (nawet następnego ranka starsza pani podająca nam śniadanie w pensjonacie starała się coś po angielsku wydukać, żeby się z nami dogadać). Połowa młodzieży z iPhonami (było tego zdecydowanie więcej niż w PL). Zrobiło nam się wstyd z powodu uprzedzeń i obrazu jaki sobie w głowach o Rumunii przez lata budowaliśmy. Poczuliśmy się jakbyśmy to my przyjechali z dalekiej prowincji. To przerażające jak budujemy i pielęgnujemy w sobie pewne obrazy i jakiego następnie szoku doznajemy, kiedy przychodzi nam je zderzyć z kompletnie odmienną rzeczywistością. Podróże kształcą, i to zdanie to nie banał. Po latach od wizyty w Rumunii wciąż spotykam ludzi, którym tłumaczę jak rozwinięty jest to kraj, i jak w niektórych sferach to Polska jest w stosunku do Rumunii zacofana. Najczęściej spotykam się z pukaniem w głowę i jedyne, co przychodzi mi wtedy do głowy, to że szkoda czasu na tych, którzy nie chcą wyjść poza obraz świata i stereotypy, które z taką pieczołowitością w sobie pielęgnują.

Atrakcje Timisoary

  • Piata Victorei / Victoria Square
  • Catedrala Ortodoxa Mitropolitana / Romanian Orthodox Metropolitan Cathedral
  • Piata Unirii / Union Square
  • Catedrala Episcopala Romano-Catolica / The Roman Catholic Cathedral

Write A Comment