Co można robić po całym dniu spędzonym na przemierzaniu kilometrów doliny, w której położna jest Petra? Można rzucić się na łóżko hotelowe i nie wychodzić z niego aż do rana. Można usiąść w lokalnej knajpce i zapalić faję. Można też wziąć udział w kursie gotowania tradycyjnych potraw kuchni jordańskiej i beduińskiej, nawiązać nowe znajomości i zjeść w tym gronie fantastyczną kolację.
Ali, który prowadzi Petra Kitchen, mówi że to miejsce ma przybliżać innym lokalną kulturę poprzez kuchnię właśnie. To nie jest restauracja, w której można usiąść i zamówić kolację. Na pewno kolację można tutaj zjeść i naprawdę pyszną, ale trzeba ją sobie samemu przygotować. Pod okiem, oczywiście, szefa kuchni.
Od wejścia panuje tutaj przyjazna i otwarta atmosfera. Zanim zaczynamy gotować, jesteśmy częstowani herbatą, mamy czas na zapoznanie się, pogaduchy między sobą, zamienienie słowa z Alim, czy z inną osobą z obsługi. Lekcja zaczyna się od charakterystycznego ding dong, które słyszymy po uderzeniu nożem w garnek. Jak w szkole.
Oficjalnie wita nas Ali, który nie tylko opowiada o tym, jak będzie wyglądać nasz wieczór, ale też co będziemy gotować, o pochodzeniu potraw, prezentuje składniki, a tych charakterystycznych dla kuchni jordańskiej daje spróbować. Po długim, ale ciekawym i zabawnym wstępie do akcji wkracza szef kuchni – Tariq. Ustawiamy się wszyscy wokół stołu i szatkujemy, mieszamy, rozgniatamy, miksujemy, smażymy, zapiekamy, by finalnie na naszym stole znalazły się: Shourbat Adas (zupa z soczewicy), Baba Ganuj, Salatat Khodra bil Tahina (sałatka z tahini), Fatoush, Galayat Bandura, Musakhan.
Po blisko 2 godzinach wspólnego gotowania chciałoby się powiedzieć, że przychodzi najprzyjemniejsza część wieczoru, czyli konsumpcja. Oj, zdecydowanie jest to bardzo przyjemny moment i mega raj dla kubków smakowych, na których lądują różnorodne i wyraziste smaki z naszych dań – soczystych sałatek, lekkiej zupy z odświeżającym cytrynowym posmakiem, najpyszniejszych pod słońcem smażonych pomidorów z orzechami pinii i zapiekanego (pod super cienkimi plackami chleba shrak) kurczaka w karmelizowanej cebulce z niesamowitą mieszanką sumaku i cynamonu. Nie brakuje też deseru, gdyż Ali stawia na stół warbat – słodkie ciastka z kremowym puddingiem w środku. Najfajniejsze jednak w tym wieczorze nie jest jedzenie, a wspólne gotowanie. Zderzenie różnych doświadczeń ludzi z całego świata, konfrontacja lokalnej kuchni ze smakami jakie znają z miejsc z których pochodzą czy obecnie mieszkają. Petra Kitchen to jedno z moich najciekawszych podróżniczych doświadczeń.
Pozdrowienia dla fantastycznych ludzi, z którymi przyszło mi gotować: Aya, Ramon i Caroline z Japonii oraz Velaz i Sliha z Indii. I oczywiście dla zespołu Petra Kitchen.
CENA
35 JOD/os
Ali jest bardzo elastyczny. Jacek nie chciał gotować, więc nie było problemu, by uczestniczył w wieczorze oglądając nas w akcji a potem przyłączył się do kolacji. Kosztowało to 15 JOD.
Na zakończenie wszyscy dostaliśmy wydrukowane przepisy dań, które gotowaliśmy tego wieczoru.